Justin Bieber
"Co masz kurwa na myśli? Nie mogę zostać wyrzucony z drużyny piłkarskiej!" Splunąłem jadowicie na trenera Jasona, zaciskając pięści ze złości, czując zmianę nastroju przynajmniej pięćdziesiąty raz tego dnia. Tylko co zostałem przyjęty do drużyny trzy tygodnie temu, czyli zagrałem tylko w jednej cholernej grze!
"To nie była moja decyzja, kolego. Dyrektor jest na ciebie wkurzony za skontuzjowanie pięciu graczy podczas twojej pierwszej gry. Nie wspominając faktu, że trzech z nich było z twojej drużyny." Powiedział, zakładając ręce na klatce piersiowej, wzruszając ramionami.
"To przekonaj go, że mogę kurwa grać lepiej niż połowa chłopaków w tej gównianej drużynie. Nie stój tu tak po prostu nic nie robiąc!" Wykrzyknąłem w złości, wyrzucając ręce do góry starając się uspokoić, zważając na to, że trener Jason był jedynym, który mnie rozumiał i mnie nie oceniał za to co robię. Wiedział o mojej bipolarności, czyli że nawet nie zaprzątał sobie głowy komentowaniem tego, że ciągle przeklinam i krzyczę.
"Próbowałem Justin, ale to nie zadziała. Musisz poczekać do następnego semestru, jeśli chcesz znowu spróbować dostać się do drużyny. Ale na tą chwilę, musisz popracować nad swoją agresją, bo wchodzi to w drogę naszej piłkarskiej karierze." Doradził mi, klepiąc mnie w plecy i posyłając mi współczujące spojrzenie, zostawiając mnie samego w szatni chłopców.
Gdy nie było go już w zasięgu wzroku, rozejrzałem się po szatni, moja klatka piersiowa szybko się unosiła i moje pięści zacisnęły się w dwie małe piłki.
Dostrzegając, że nie ma nikogo w pobliżu mnie, podbiegłem do szafki, przed wyrzuceniem ostro przed siebie pięści, która uderzyła w szafkę.
"Cholera jasna. Ja pierdole!" Wykrzyknąłem w złości, mój oddech przyspieszał, gdy uderzałem szafkę przede mną, moje pięści wchodziły w ostry kontakt z metalem wiele razy. Przysięgam, z całym doświadczeniem jakie mam w uderzaniu szafek prawie nie odczuwam żadnego bólu związanego z tym.
Kilka chwil później, gdy udało mi się uspokoić, odsunąłem pięść od szafki przede mną, moje oczy skupiły się na dużym wgnieceniu w niej. Było podobne do tego, które zrobiłem dzisiaj rano.
Śmiejąc się delikatnie, uśmieszek wkradł się na moje usta, gdy przejechałem palcami po dużym wgnieceniu w szafce. "Dwa wgniecenia w jeden dzień. To jest rekord, Justin." Powiedziałem do siebie, wciąż się śmiejąc, podczas gdy podniosłem plecak z ławki obok mnie i przewiesiłem go przez ramię.
Nagle czując się trochę szczęśliwszym, wyszedłem z pomieszczenia, wchodząc w zatłoczone i głośne korytarze.
Idąc przez korytarz i rozglądając się po nim w nadzieii zobaczenia kogoś interesującego, uśmieszek uformował się na moich ustach gdy mój wzrok napotkał nową dziewczynę, Athenę.
Oczywiście nie zrobiłem dobrego pierwszego wrażenia na niej tego ranka, ale to nie zatrzymało mnie przed poflirtowaniem.
Wkładając ręce do kieszeni i wciąż się uśmiechając, udałem się w jej stronę, nieśmiało przeczesałem palcami włosy i puściłem jej oczko, gdy mnie zauważyła.
Gdy byłem już krok od niej, założyła ręce na piersi i spojrzała na mnie pytająco, zastanawiając się czemu do niej podszedłem. Nie miałem pojęcia dlaczego, ale przez to jak się teraz zachowała, zarozumiały uśmieszek na mojej twarzy stał się jeszcze większy niż wcześniej.
"Co tam Sexy." Przywitałem ją, kiwając głową i puszczając oczy, podczas gdy ona patrzyła na mnie w zmieszaniu., prawdopodobnie zastanawiając się co się kurwa dzieje.
"Dlaczego ze mną rozmawiasz po tym co się wydarzyło dziś rano?" Zapytała mnie w ciekawości, zamykając swoją szafkę i trzymając swoje książki blisko siebie wciąż na mnie patrząc.
"Posłuchaj kochanie, wydaje mi się, że powinniśmy zapomnieć o tym co stało się rano. Po prostu miałem taki moment. Jestem dobrze wyglądającym chłopakiem, ty jesteś dobrze wyglądającą dziewczyną. Ludzie jak my są przeznaczeni sobie, żeby być przyjaciółmi." Stwierdziłem odważnie, nie mając pojęcia o czym mówię, jednak wciąż mówiłem.
"Okej." Powiedziała, mały uśmiech pojawił się na jej ustach słysząc moje głupkowate słowa.
"Mam wolną lekcję, miałabyś coś przeciwko żebym odprowadził cię na pierwszą lekcję, pani?" Zapytałem uprzejmie, uśmiechnąłem się z nadzieją, podczas gdy ona wciąż na mnie patrzyła.
"Zależy. Znowu uderzysz pięścią w szafkę jeśli powiem nie?" Zapytała żartobliwie, uśmiechając się, przycisnęła mocniej do siebie trzymane książki.
"Tylko jeśli tego chcesz." Puściłem jej żartobliwie oczko, biorąc ją za ramię i wpatrując się jej prosto w oczy, przed tym jak jej wzrok przeniósł się na kawałek papieru w jej ręce.
"Cóż, masz szczęście, bo też mam wolną lekcję." Powiedziała, patrząc na swój plan lekcji, zachichotała gdy zmieniłem kierunek drogi i udałem się w stronę biblioteki biorąc ją ze sobą.
"Więc co robisz podczas wolnej lekcji?" Zapytała zaciekawiona, gdy dotarliśmy do odizolowanego pokoju, inaczej zwanego biblioteką. Jak tylko przeszliśmy przez drzwi rozejrzałem się po pokoju, w którym najwidoczniej nikogo nie było. Wzruszając ramionami delikatnie, przeszedłem na drugą stronę biblioteki, podczas gdy ona szła blisko za mną.
Siadając przy stoliku pośrodku pokoju, wpatrywałem się w Athenę, która pociągnęła za rękawy swojej szarej bluzy przed odpięciem jej szybko i zdjęciem jej. Kładąc ją w swojej torbie, zauważyłem, że miała na sobie czarny krótki top, który pokazywał jej opalony brzuch.
Głośno gwiżdżąc, jej uwaga zwróciła się na mnie, podczas gdy ja poruszyłem sugestywnie brwiami w górę i w dół z uśmieszkiem na twarzy.
Żartobliwie przewracając oczami, usiadła na krześle naprzeciw mnie i zaśmiała się, gdy ja zacząłem zdejmować swoją bluzę.
Gdy już się jej pozbyłem, jej wzrok skupił się na wielu tatuażach na obydwu moich odsłoniętych ramionach. Zaśmiałem się przez to na jak zafascynowaną wyglądała przez nie. Nie było to niespodzianką, zważając na to, że byłem trochę za bardzo wytatuowany jak na siedemnastolatka.
"Wow, masz naprawdę dużo tatuaży." Powiedziała w szoku, biorąc moje ramię i kładąc je na stoliku, wpatrując się w każdy tatuaż.
"Tak, to prawda. Na początku miałem tylko takie, które coś znaczą, ale później zacząłem robić wszystkie, które dobrze wyglądały na mojej skórze. To nawet nie ma znaczenia." Wzruszyłem ramionami, wskazując na te, które akurat coś dla mnie znaczyły.
"Ładne oko." Powiedziała, wskazując na oko, które było na zawsze wytatuowane pośrodku mojego ramienia. Spoglądając w dół na nie, poczułem skurcz w brzuchu, gdy wpatrywałem się w najładniejsze oko na całym świecie. Oko, którego więcej nie zobaczę.
"Dziękuję. T-to oko mojej mamy." Przyznałem, czując jak moje serce pęcznieje, gdy wciąż patrzyłem na nie.
"Co ona o tym myśli?" Zapytała, unosząc brwi, podczas gdy moje dłonie zacisnęły się w pięści.
"Nie pytaj mnie o nią." Powiedziałem ostro, moja szczęka się zacisnęła i mój oddech stał się cięższy.
"P-przepraszam. Tylko zadawałam pytanie." Przeprosiła, nie chcąc mnie wkurzyć, co jej się nie udało.
"Powiedziałem, żebyś mnie o nią nie pytała!" Warknąłem bez powodu, wstając z miejsca i patrząc jak jej brwi marszczą się w zmieszaniu. Moje twarz przybrała surowy wyraz, gdy patrzyłem na nią z miejsca w którym stałem.
"Jeśli chcesz zadać mi jakieś pieprzone pytanie, nie pytaj mnie o coś tak cholernie osobistego." Splunąłem jadowicie, nie mając kontroli nad emocjami, podczas gdy ona skrzywiła się przez moje ostre słowa.
"Jaki jest kurwa twój problem?" Zapytała ze złością, wstając ze swojego krzesła, sprawiając że złapałem ją za nadgarstek i jęknąłem poirytowany.
"Nic. Po prostu nie mów o tym nikomu. Rozumiesz?" Zapytałem zdenerwowany, zacieśniając uścisk na jej nadgarstku, podczas gdy ona skręcała się przez mój dotyk.
"Zadałem ci pytanie, Athena." Warknąłem, moja dłoń ściskała jej nadgarstek, gdy ona krzyknęła w bólu.
"K-krzywdzisz mnie." Zawołała, pojedyncza łza wypłynęła z jej oka, od razu sprawiając, że puściłem jej nadgarstek, gdy wyraz poczucia winy przeszedł przez moje oczy.
Odsuwając się od niej powoli, zacząłem pociągać za końce włosów, zdając sobie sprawę, że to co robiłem było złe.
"Idź sobie!" Wykrzyknąłem w złości, zaczynając źle się czuć, gdy przypomniałem sobie rozmowę z moja mamą sprzed roku o szanowaniu kobiet.
Nie marnując czasu przy ucieczce, pobiegła w stronę drzwi, wychodząc przez nie.
Będąc znowu samemu w pomieszczeniu, jęknąłem sfrustrowany. "Zawsze wszystko spieprzę!" Wykrzyknąłem, uderzając w ścianę biblioteki i wypuszczając wiązankę przekleństw. Podbiegając do półek z książkami po drugiej stronie pomieszczenia, krzyknąłem zdenerwowany, przed przewróceniem każdej z nich na ziemię.
Podnosząc kilka książek z ziemi, ze złością wyrwałem kilka kartek przed rzuceniem nimi przez pomieszczenie i przeklinaniem we frustracji.
Gdy już skończyłem, położyłem się na podłodze i wpatrywałem w ogromny bałagan, który stworzyłem.
I to właśnie dlatego panie i panowie nigdy nie będę miał przyjaciela...
Hej :) Pierwsze co chcę zrobić to podziękować wam za te komentarze :)) Mam nadzieję, że tak pozostanie. Po drugie życzę wam udanej majóweczki :) I na koniec chciałabym, żebyście napisali w komentarzach swoje odczucia po rozdziale.
+Jeśłi ktokolwiek zobaczy gdzieś jakiś szablon z Justinem i Shay prosiłabym o podesłanie linku :)
wow..jestem w wielkim pozytywnym szoku.
OdpowiedzUsuńto zdecydowanie jest dobre
@magda_nivanne
WSPANIAŁY BLOG CZEKAM NA WIĘCEJ ; D
OdpowiedzUsuńPo ostatnim zdaniu szkoda mi go ;(
OdpowiedzUsuńSuper aż się popłakałam *-*-
OdpowiedzUsuńCiekawie się zapowiada, więc na pewno będę czytać :) czekam nn x
OdpowiedzUsuńwspaniały!
OdpowiedzUsuń